07/19/22
APA na szczycie Europy- relacja Jacka Lachowskiego z wyprawy na Mont Blanc
Jacek Lachowski, utalentowany starszy konstruktor APA Group wspiął się na najwyższy szczyt Europy. Spełnił jedno ze swoich marzeń.
E-mail skierowany do prezesa Artura Pollaka przez Jacka Lachowskiego rozpoczynał się słowami: "Każdy z nas ma w życiu cel, który chce zrealizować". Wiadomość zawierała skrupulatnie opracowany plan zdobycia najwyższego szczytu Europy sięgającego 4809 m n.p.m.
Jacek Lachowski jest starszym konstruktorem w zespole APA Group w Gliwicach. Uważany jest za wysokiej klasy specjalistę i bardzo dobrego kolegę. Znany jest również ze swoich ambicji. Na liście marzeń miał wpisany Mont Blanc. Aby osiągnąć swój cel, oprócz chęci, potrzebował czasu, pogody, sprzętu i odpowiedniego budżetu. APA Group postanowiła pomóc w zgromadzeniu tego ostatniego czynniku.
Pasja to wewnętrzny silnik, który napędza do działania także biznesowego. Dlatego cieszę się, kiedy nasi pracownicy przychodzą z inicjatywami, podczas których mogą nosić barwy APA i spełniać swoje marzenia.
-mówi Artur Pollak, prezes zarządu APA Group
"-Sukces zawodowy, szczęście rodzinne to jedne z nich. Są też cele związane ściśle z pasją, które w dużej mierze nadają sens życiu i motywują do działania. Każdego roku, od wielu lat wyznaczam sobie na początku roku konkretne cele. Dzięki temu unikam stagnacji, jestem w ciągłym procesie planowania, organizacji i realizacji" opowiada Jacek Lachowski. W tym roku kończy 40 lat i wyprawa jest aktywną formą uczczenia tego wydarzenia.
Relacja w wyprawy:
Tak naprawdę wyprawa zaczęła się w lutym tego roku, gdy udało mi się zarezerwować miejsce w schronisku Tete Rousse, co jest warunkiem koniecznym aby wejść na Mont Blanc. Jak się okazało, faktycznie jest to zgodne z prawdą, ponieważ żandarmeria francuska sprawdzała mnie na szlaku, czy mam potwierdzenie rezerwacji. Wymóg ten jest obowiązkowy, ponieważ w uprzednich latach dochodziło do wielu tragicznych zdarzeń, wynikających z przemęczenia i pomijania aklimatyzacji wraz z odpoczynkiem w schronisku.
Start mojej wyprawy to 14.07.2022 o godz. 12:30 sprzed budynku APA na Tarnogórskiej 251. Szybki przepakowanie do apowskiego bolidu i ruszamy na Francję
Trasa z Gliwic do Francji to ok.14.5h i biegnie przez Czechy. Szwajcarię i Francję
Podróż mijała dość spokojnie, na szczęście udało się ominąć większe korki. O 23:00 zmęczenie dało się we znaki i postanowiłem zrobić sobie przerwę, w sumie 3 godzinną drzemką na jednym z niemieckich parkingów.
Ok. godziny 2:00 wyruszyłem w dalszą podróż, teraz czekała mnie malownicza Szwajcaria i krótki odcinek we Francji (bagatela serpentyny po których jeżdżą kolarze Tour de France). Szwajcaria to piękne widoki, szczególnie Riwiera w Montreux.
Po 9:00 przekroczyłem granicę francuską, a o 9:30 wjechałem do Chamonix
Ostatecznie zaparkowałem nieopodal samochód w miejscowości Les Houches. Zapakowałem niezbędny sprzęt do plecaka, który ostatecznie ważył ok.20kg, co jak się później okazało było dużym balastem w trakcie wędrówki.
Po przejściu 1km dochodzę do kolejki linowej, która wwozi mnie na wysokość 1801m. Stąd tak naprawdę zaczyna się moja wędrówka na Mont Blanc, tzw. drogą Gouter zwana też Drogą Królewską, francuską lub po prostu drogą klasyczną.
Z tego punktu można się podjechać kolejką zębatą na wysokość 2380 m, do stacji Nid d’Aigle, czyli punktu startu zasadniczego podejścia.
Ja jednak nie preferuje półśrodków i przemierzam tą trasę wykorzystując siłę mięśni swoich nóg.
Ok.godz.13:00 jestem na stacji Nid Agile,
skąd dalej wyruszam w kierunku schroniska Tete-Rousse (3167 m), w którym zatrzymuje się na nocleg aklimatyzacyjny.
Droga do Tete Rousse poniżej:
W schronisku melduje się ok.17:00 i udaje się na zasłużony odpoczynek. Z ciekawostek w schronisku nie ma wody bieżącej (tak, pięć dni się nie kąpałem😊), do gotowania ewentualnie z topniejącego lodowca. Cena za 1.5l wody to 7 Euro. Rekompensują to natomiast przepiękne widoki
16.07.2022, czyli dzień ataku szczytowego. Pobudka o 2:30, coś na ząb, czekan, raki, kask, czołówka, ciepłe ubrania do plecaka i wyruszamy na Mont Blanc. Pierwszy trudny etap (czerwona linia) na drodze do szczytu to wspinaczka do schroniska Gouter (3835m).
Jest to dość trudny i niebezpieczny odcinek. Należy najpierw przejść przez tzw. Kuluar Śmierci, zwany Rolling-Stone. To żleb opadający spod szczytu Aiguille du Gouter, którego stromy grzbiet często niesie kamienie, bloki skalne, bryły lodowe czy lawiny. Na tym zaledwie 50-metrowym odcinku statystycznie zdarza się najwięcej wypadków, dlatego trzeba przejść go jak najszybciej, obowiązkowo w kasku i z asekuracją. Ze względu na bezpieczeństwo nie filmowałem ani nie robiłem zdjęć, bo lawiny schodziły co chwilę, więc musiałem szybko pokonać ten odcinek.
Samego wejścia na Goutera też nie ująłem w fotografii, ze względu na skalny i wspinaczkowy charakter tego wejścia. Ujmujące był widok przemieszczających się świetlików po szlaku, czyli wspinaczy z czołówkami
Po dojściu do schroniska Goutera (po 3h wspinania),ok.6:00, nastąpiła akcja uzbrajania się w sprzęt turystki zimowej, czyli czapka, rękawiczki, raki, czekan, ciepła kurtka. Z tego miejsca zaczyna się tak naprawdę przeprawa przez śnieżne masywy. Poniżej Gouter.
Podejścia są różne, strome, trawersujące, schodkowe jednak wymagające obycia w górach zimą i dobrej kondycji. Ta też uważać na szczeliny w lodowcu, które są niezwykłych rozmiarów
Po. ok.5.5h dochodzę do Summit Mont Blanc. Niezwykłe uczucie, mieć świadomość że jesteś w najwyższym punkcie w Europie i spełniasz swoje marzenie…
O 11:30,najwyższy szczyt Europy Mont Blanc (4810m) zdobyty. Marzenia się spełniają…
Mogę nazwać się człowiekiem sukcesu. Tak, bo sukces to osiągnięcie jakiegoś celu, zdobycie czegoś zamierzonego, dojście do wyznaczonego punktu. Na sukces składa się wiele czynników. Najważniejszymi z nich są: wytrwałość, systematyczność, cierpliwość, wiara w siebie, upór i determinacja."
-podsumowuje Jacek Lachowski